Oto fragment rozmowy, którą odbyłem z naszą niedoszłą klientką:

— Halo, dzień dobry.
— Dzień dobry. —  Tutaj szanowna pani się przedstawiła wymieniając nazwę organizacji oraz krótko objaśniając jej najnowszą akcję.
— Macie bardzo ciekawą inicjatywę…
— Miło mi, a przyprowadzicie nam sponsora?
— Możemy podjąć kroki w celu znalezienia sponsora.
— Super, bo nasza akcja rozpoczyna się za niecałe dwa miesiące! – Od entuzjazmu w głosie trzeszczy słuchawka.
— Obawiam się, że znalezienia sponsora w tak krótkim czasie będzie ekstremalnie trudne. – Studzę przedwczesną radość kobiety.
— Ale wy przecież macie kontakty…
— Kontakty to jedno, ale nie są one na zasadzie ludzi czekających na możliwość zasponsorowania jakiejś akcji. Szukanie sponsora wymaga co najmniej 6-ciu miesięcy pracy…
— To co możecie —  przerywa mi — dla nas zrobić żebyśmy mieli na akcję?

W tej sytuacji moja propozycja mogła być tylko jedna:

— Możemy dla Was przeprowadzić warsztaty jak pozyskiwać Darczyńców…
— Nigdy w życiu! — Niedoszła klientka znowu mi przerywa i rozłącza się.

Nasza rozmowa – dość chaotyczna i nieprzyjemna wpisuje się w pewien schemat powtarzający się ilekroć mamy do czynienia z klientem, który albo przespał czas potrzebny na planowanie, albo jest w tak złej sytuacji finansowej, że może pomóc tylko cud, albo jeszcze chce iść na łatwiznę. Czasami mają miejsce sytuacje, w których to osoby zainteresowane współpracą z nami błędnie myślą, że przyniesiemy im w krótkim czasie walizkę pieniędzy lub momentalnie wyszukamy w naszych zasobach osoby, które zadeklarowały chęć przekazania Darowizn. Żeby dobrze wyjaśnić błędność tego mitu, odwołam się do podstawowych kwestii.

  1. Jesteśmy konsultantami, nie pośrednikami. Jako konsultanci posiadamy wiedzę i doświadczenie z zakresu fundraisingu, z których korzystamy podczas współpracy z partnerami. Zobowiązując się do przeprowadzenia zmiany zakończonej sukcesem, bierzemy odpowiedzialność za nią.
  2. Nikt nie prowadzi w Polsce spisu potencjalnych Sponsorów i Darczyńców. Zresztą taki spis nie miałby sensu, gdyż wprowadzałby niezdrowy konformizm do działań NGOs. Żeby pozyskać Darowizny, często musimy wykonać wraz z partnerem określoną podczas podejmowania partnerstwa pracę. Oczywiście zdarzają się sytuacje, że dzwoni do nas przedsiębiorca mówiąc „(…) wie pan, chciałbym przekazać Darowiznę lub podjąć współpracę z jakąś fajną organizacją. Proszę o rekomendację.” Wtedy – co naturalne – rekomendujemy nasze partnerskie organizacje. Czasami mając absolutną pewność symbiozy, rekomendujemy partnerów ludziom, których znamy. Jednak muszę zaznaczyć, iż ma to miejsce tylko wtedy gdy jesteśmy pewni owocnej współpracy między nimi.
  3. Na brak kultywacji, przewidywania, planowania, a czasami zwykłej odpowiedzialności nie ma odczynnika. Czasami nie można pomóc organizacji, która brakiem powyższych sama wpadła w kłopoty, bo to jakby reanimować człowieka, który stracił głowę. Brutalne, ale nie zrażajcie się tym. Jako konsultanci musimy zaplanować oraz przeprowadzić zmianę w formie procesu. Procesu, który nie zostanie w połowie przerwany przez wielkie zero na koncie partnera lub nie rozpocznie się w miejscu, w którym w przypadku odpowiedzialnego planowania powinien być na finiszu.

Przyznam szczerze, że obalenie tego mitu dało mi wielką satysfakcję, ale i też przypomniało kilka przykrych momentów, podczas których nie mogłem pomóc organizacjom będącym w trudnej sytuacji. Nie wierzcie specjalistom obiecującym Wam przyniesienie do Waszych organizacji walizek pieniędzy i przyprowadzenie sponsorów w krótkim czasie.