Śmiało wysunę tezę, że z nimi się budzimy i zasypiamy. Przychodzimy do pracy i zanim zdążymy włączyć czajnik, by zrobić  poranną kawę, logujemy się na  Facebook’a. Ci, którzy bez włączania komputera zaczynają dzień pracy od zaparzenia czarnego napoju,  zapewne zdążyli już podczas podróży tramwajem sprawdzić przez smartfona, co „ćwierkają” na Twitterze. Czy to my jesteśmy bardziej w mediach społecznościowych, czy bardziej one w naszym życiu i jak to się przekłada na NGO?

Jeśli chcesz – znajdziesz sposób. Jeśli nie chcesz – znajdziesz powód.

Budowanie wyjątkowej społeczności
Media społecznościowe łączy jedno: gromadzenie ludzi wokół jakiejś osoby, grupy, wydarzenia czy wspólnej wartości. Czasem nas – fundraiserów – nazywa się  sprzedawcami idei, dlatego tak ważne jest, by określić, kim są nasi odbiorcy i czego od nas oczekują. Treści, które zamieszczamy na kontach naszych akcji na Facebooku, Google+, Twitterze czy Pinterest  muszą przede wszystkim dawać poczucie przynależności, mają być pomocne i użyteczne, skupiać uwagę i mobilizować do działania. Tak powstają charytatywne grupy biegaczy, na przykład „Drużyna dla Jasia” i ich kibice, ci, którzy z różnych powodów biegać nie mogą, ale kibicują swoim znajomym, którzy pokonując kolejne kilometry i przygotowując się do maratonu zbierają złotówki na leczenie chorego chłopca.
Pamiętajmy, że nasze działanie zawsze musie mieć CEL i określony CZAS trwania. Każda informacja o naszych małych sukcesach, czyli kolejna wpłata, kolejne zgłoszenie do akcji, kolejny fan to zastrzyk energii dla wszystkich członków naszej społeczności, dla naszych fundacji czy stowarzyszeń i w końcu dla nas – fundraiserów. Warto również pamiętać, by rozbudowywać siatkę przyjaciół naszych organizacji, przekonywać fanów, by podali informację dalej, zaprosili do udziału w wydarzeniach swoich znajomych, umieszczali na swoich profilach informację o tych, których wspierają.

Identyfikacja
To połowa sukcesu. Nie bójmy się  mocno identyfikować z naszymi projektami. Przykład zawsze idzie z góry, a żeby rozpalić ognisko potrzebna jest iskra. Fundraisier jest tą osobą, na której z reguły spoczywa zainicjowanie działań.

Nie bójmy się umieścić swojego zdjęcia na profilach naszych akcji, mówmy jasno i wyraźnie dlaczego to robimy i co to dla nas oznacza. Przedstawiajmy tych, których już zaraziliśmy ideą pomagania, tych, którzy chcą być uczestnikami zaplanowanych wydarzeń. Pokażmy jak wyjątkowa jest motywacja poszczególnych osób  do pomagania. Nasi fani często zadają pytanie DLACZEGO? PO CO? Dajmy in na to odpowiedź.

Za wszystkimi hasłami naszych kampanii fundraisingowych stoją konkretni ludzie- pracownicy organizacji, wolontariusze, studenci, uczniowie, seniorzy. Każdy z nich robi to „po coś”.

Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem

Co zrobić, gdy nasz okręt wypływa na szerokie wody w social mediach, ster jest ustawiony na CEL- stworzenie społeczności i zebranie środków dla organizacji, a my odnosimy wrażenie, że jesteśmy samotnym żeglarzem? Skorzystać z lornetki, którą w przypadku Facebooka, Twittera czy Pinteresta jest symbol lupy, czyli przeglądarki. Szukajmy innych użytkowników, którzy mogą stać się naszymi partnerami. Najlepiej zacząć od tych profili, które są tematycznie najbliższe naszym akcjom. Obserwujmy, udostępniajmy, ćwierkajmy, przypinajmy. Człowiek nie powinien być samotną wyspą, a tym bardziej organizacje, dla których działamy. III Sektor został stworzony po to, by łączyć potrzebujących z Darczyńcami, dlatego warto skumulować siły z różnych stron w jednym ważnym celu. Wysłanie informacji do innej organizacji z zaproszeniem do współpracy zajmuje kilka minut, a wspólnie podjęty wysiłek może procentować na kolejne miesiące i lata. Warto jest stworzyć flotę sprzymierzeńców, by przetrwać burze, które w tej działalności są nieuniknione.

Na koniec panika, bo nie ma grafika!
Mamy pomysły, mamy założone konta na portalach społecznościowych, zaczynamy działać, mamy o czym pisać, ale wiemy, że sam tekst jest mało atrakcyjny. Co wtedy? Myślimy o grafice i okazuje się, że jej stworzenie może pochłonąć znaczną część naszego budżetu. Jest na to sposób: kumulujemy swoje działania na Instagramie i Pintereście- używamy do tego wykonane przez nas zdjęcia naszych działań, naszych podopiecznych, darczyńców, partnerów, etapów pracy nad projektami.

W tym samym czasie poświęcamy trzy popołudnia na zaprzyjaźnienie się z darmowym programem online do tworzenia grafik- canva.com. Program zawiera szablony w odpowiednich rozmiarach – do facebooka, do bloga, prezentacji, infografik. Mamy możliwość załadowania swoich zdjęć i swobodnego korzystania z miliona gotowych elementów do naszych grafik. Wtedy już tylko wystarczą nam dane liczbowe z naszych projektów i  możemy umieszczać je na infografice lub stworzyć plakat planowanego koncertu! Grafiki możemy zapisać bezpośrednio jako pliki graficzne lub w formie pdf, co daje dodatkową możliwość- przygotowania samodzielnie materiałów promocyjnych.

Nie pozostaje nic innego jak wziąć się do pracy. Zgodnie z hasłem: Jeśli chcesz, znajdziesz sposób – nie bójmy się podjąć wyzwania. Wymaga to od nas motywacji, energii i odwagi zaproszenia innych do współpracy, ale przecież dobrze wiemy, że WARTO!

Artykuł pierwotnie ukazał się w 3 numerze Magazynu Fundraising