Opowiedz swoją życiową misję w 15 wyrazach. Opowiedz jak Twoja organizacja zmienia świat. Zmieść się w 15 wyrazach. Potrafisz?

Założyciele Google, który jeszcze był małym start-up’em, chcieli zdobyć kapitał do rozkręcenia biznesu od jednego z funduszy inwestycyjnych. Stanęli przed wyzwaniem – jak wybić się spośród tłumu innych chętnych. Larry Page i Siergiej Brin doszli do wniosku, że pierwsze zdanie zdecyduje o wszystkim. I nie może być dłuższe, niż 15 wyrazów. Dlatego, gdy w umówionym dniu pojawili się przed odpowiednią komisją zaczęli:

Google, to narzędzie dzięki któremu znajdziesz każdą rzecz w internecie za pomocą jednego przycisku.

A co się stało dalej, wszyscy wiemy. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że czytasz te słowa dzięki przeglądarce Chrome, która jest własnością Google, bądź na telefonie z systemem Android (też Googla).

Na moich szkoleniach i konsultacjach bardzo często proszę o taką wypowiedź (bądź krótszą) – i bywa różnie. Niektóre opowieści wbijają w fotel. Ich autorzy nie dość, że wiedzą co robią, to jeszcze mają przemyślany sposób, w jakim o tym opowiadają. Bo suche słowa nie zawsze porywają. Czasami pojawia się w nich taka dawka emocji, że odbiorca od razu chce się w to zaangażować.

Jednak często zdarza się, że takie wypowiedzi nie porywają. Mimo, iż misja organizacji jest fenomenalna. Obwiniam tu fundusze grantowe i różne projekty, które odarły moich rozmówców z naturalnego piękna tego co robią i wtłoczyły w sztywną formę urzędniczych wymagań. I słyszę, że celem działania organizacji jest „likwidacja barier”, „szeroko pojęta integracja”, „walka z wykluczeniem”.

To słowa, które niosą za sobą ideę. Ale co zrobić, jeżeli opowieść o tej idei jest taką mową-trawą, czyli słowami, które formalnie coś znaczą, a sprowadzając do konkretu pozostawiają po sobie pustą skorupę formy?

Dlatego zapraszam Cię – ćwicz swój test Googla – zawrzyj swoje marzenia, marzenia Twoich podopiecznych w 15 wyrazach. Twierdzisz, że to niemożliwe, że nie da się wszystkiego co robicie zawrzeć w takim limicie? Zgoda. Wszystkiego nie zmieścisz. Ale wystarczy, że podzielisz się jednym marzeniem konkretnego podopiecznego. I powiesz, że cała Twoja praca to marzenie, by Piotrek – chłopak po amputacji mógł samodzielnie robić zakupy.

Tego Ci życzę, a jeżeli chcesz się podzielić swoją historią – zrób to w komentarzu, a pomogę Ci ją dopracować (jeżeli będzie taka potrzeba).