Próbowałeś kiedyś pozyskać środki na działalność Twojej organizacji? Bardzo możliwe, że popełniłeś te błędy. Zobacz, czego należy unikać.

1. Prosisz o cokolwiek
Jeżeli prosisz o cokolwiek, to oznacza, że tak na prawdę stawiasz się w pozycji żebraka, który zadowoli się byle ochłapem. Co więcej, mówisz swojemu rozmówcy – nie szanuję Cię, bo wiem, że nie pomożesz mi konkretnie.

Jednak, gdy zależy Ci na prawdziwym i partnerskim budowaniu relacji zawsze proś o konkret – konkretna (nawet najmniejsza) suma, konkretny gadżet. Szukasz pieniędzy na koszty administracyjne? Poproś, by ktoś opłacił Twoją fakturę za prąd, bądź część faktury za wodę. Rozbijaj kwoty, których potrzebujesz na małe, ale konkretne pozycje.

2. Nie dziękujesz

Lubię wpłacać pewne kwoty na konta różnych organizacji pozarządowych – takie skrzywienie zawodowe. I obserwuję, co się dzieje potem. Zazwyczaj nic. Żadnego – dziękuję, żadnego – cieszymy się, że jesteś z nami, żadnego – zostań z nami na dłużej. Po prostu totalna ignorancja. Ostatnio tak zachowała się pewna duża fundacja z Łodzi (nazwy przez miłosierdzie nie wspomnę).
Te organizacje już nie mogą liczyć na moje wsparcie. Dlaczego? Nie chodzi o moje samopoczucie, bo nie potrzebuję się dowartościować, wyklejając dyplomy na mojej Ścianie Pychy (Chwały). Po prostu nadużyły mojego zaufania. Bo już nie do końca im wierzę. Bo nie wiem co się stało z moimi pieniędzmi.

3. Czyny nas obronią

Jesteście tak wspaniałą organizacją, że Wasza działalność jest otaczana powszechną admiracją. Nie musicie opowiadać o sobie, bo przecież wszyscy to wiedzą. Tylko dziwicie się, że nikt nie wchodzi na Waszą stronę, a wasza tablica na Facebooku przypomina głos wołającego na puszczy.
To świetnie, że zmieniacie świat na lepsze, ale musicie zacząć o tym mówić, głośno, wyraźnie, czasem krzyczeć. Bo konkurencja nie śpi. Tworzy lepsze historie, angażuje swoich sympatyków, tworzy miejsce, gdzie chce się bywać. Przegrywacie.

4. Dziennikarze nas ignorują
Robimy tak świetne rzeczy, wielu ludzi odchodzi zachwyconych po naszych akcjach. Ale media wybitnie nas nie lubią, bo pewnie im nie pasujemy. Założyli na nas blokadę, a promują Fundację (tu wpisz nazwę organizacji, która robi podobne rzeczy do waszej). To pewnie sprawy polityczne.

A spróbowałeś kiedyś zatroszczyć się o dziennikarza? Podesłać mu zaproszenie mailowo, listownie, dostarczyć osobiście? Zadzwoniłeś, żeby potwierdzić jego obecność? Zaprowadziłeś go w unikalne miejsce, przedstawiłeś ciekawym ludziom z Twojej organizacji, przygotowałeś ludzi do wypowiedzi do kamery/mikrofonu/dyktafonu. Podesłałeś ciekawe zdjęcia i wypowiedzi? Czy dziennikarz ma w sobie wewnętrzne przekonanie, że robicie fajne rzeczy i fajnie Was „sprzeda” na kolegium redakcyjnym?
5. Nasza strona nie potrzebuje poprawek
Na naszej stronie można znaleźć tak wspaniałe rzeczy, jak informacje o tym, jakie projekty realizujemy z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, w ramach działania…, w ramach poddziałania, o jakże fascynującym tytule, który ciągnie się jak list św. Pawła do Rzymian (św. Pawła bardzo cenię, ale jego składnia jest dość ciężka). Co więcej realizujemy jeszcze projekty szwajcarskie/norweskie (niepotrzebne skreślić), samorządowe i wszelkie inne.

Nasz zarząd jest tak ważny i zasłużony, nasza historia jest tak chwalebna, że zabrakło miejsca na opowieść o tym, czym się zajmujemy i w jaki sposób zmieniamy świat. I oczywiście informację, jak można Was wspomóc finansowo znajdę dopiero na trzeciej podstronie, zakładki ze stopki. Jeżeli tak jest, to nie dziw się, że nikt Was nie wspiera.

6. Nie mamy czasu/pieniędzy na fundraising

Jesteśmy tak małą/biedną/zaangażowaną (niepotrzebne skreślić) organizacją, że płacenie za to, że ktoś nam pozyskuje środki, bądź doradza uzależniamy od jego sukcesów. Nie stać nas na fundraisera, ale jednocześnie chcielibyśmy się rozwijać, a brakuje nam na zapłatę rachunków.

Mamy świetne kontakty, do ludzi którzy mogą nam pomóc, ale nie wyślemy tam fundraisera, bo to nasze kontakty, ale sami tam nie pójdziemy, bo się wstydzimy, albo nie mamy czasu.
Fundraising to inwestycja. Jeżeli nie przyjmiesz, że Twojej organizacji potrzebna jest zmiana – jakościowa, ilościowa, mentalna, to Twoja decyzja. Pamiętaj – zmiana nie jest konieczna. Przetrwanie Twojej organizacji też nie jest konieczne.

Jeżeli jednak zdiagnozowałeś choć jeden z tych punktów w Twojej organizacji, to wiedz, że jeszcze nie jest za późno. Bo czytając ten tekst zacząłeś myśleć nad zmianą. A to jest punkt wyjścia.

 

Tekst ukazał się pierwotnie na blogu autora (http://www.szczepankasinski.pl/)