Co chwila przez media społecznościowe przemykają migawki – potrzebna Twoja pomoc, zbieramy 1,5 miliona w tydzień, szybka operacja, zagrożone dziecko… I wielka radość, jeżeli się uda. Choć przypuszczam, że częściej jest to smutek, że się nie udało.
Może ze względu na to czym się zajmuję, mam nieodparte wrażenie, że liczba takich apeli, próśb i zbiórek znacząco się zwiększa. Ludzie dostrzegli szansę, jaką dają social media i możliwość zaangażowania niespotykanej ilości osób do zmiany czyjegoś życia. Czy po prostu jego uratowania.
Tak było choćby przy akcji zbiórki pół miliona złotych dla Pawła chorego białaczkę, 300.000 na wózek i życie dla Piotra Radonia, czy jednej z najbardziej przejmujących kampanii – Tata dla Julki.
Dlaczego te akcje okazały się tak skuteczne? Skupiły się na konkretnej osobie, która potrzebuje pomocy. Wtedy mamy poczucie, że możemy pomóc temu człowiekowi. Efektywnie. W obozach dla syryjskich uchodźców, w ogarniętej suszą Etiopii czy na wciąż spustoszonym Haiti cierpią i potrzebują pomocy miliony ludzi. Dlaczego nie angażujemy się w pomoc dla nich?
Dlatego, że jest ich za dużo. Nasz mechanizm w mózgu mówi – nie stać Cię na to, żeby pomóc milionom ludzi. Których nie znasz, których imion i historii nie możesz poznać, objąć umysłem. Skupiamy się na tym, co możemy, co wydaje nam się efektywne. Czyli pomocy konkretnej, „namacalnej” osobie. Do której mamy dostęp poprzez jej głos, wizerunek, historię, którą możemy sprawdzić, zweryfikować. Przez to czujemy, że mamy wpływ na zmianę sytuacji konkretnej osoby.
A jeżeli dysponujemy prostymi przelicznikami, które są w stanie nam zwizualizować, na co konkretnie zostanie przeznaczone nasze wsparcie (30 zł to koszt zakupu leku X, 70 zł to przejazd do szpitala na kolejną dawkę chemii, a 274 zł to 61 szczepionek przeciw malarii dla dzieciaków z Nugabe – konkretnej afrykańskiej wioski), to jesteśmy w stanie wyobrazić sobie jaki będzie efekt naszej darowizny.
Nie mniej ważne jest połączenie Darczyńców z obdarowanymi – pokazanie, że po tej drugiej stronie są ludzie, którym chcemy podziękować, pokazać, jak ważne jest ich zaangażowanie. Wyrazić ludzką wdzięczność.
A teraz intelektualna prowokacja – film, który w dużej mierze podważa treść tego artykułu. I ma w sobie inne spojrzenie, również słuszne. Obejrzyj go, i podziel się swoimi wnioskami w komentarzach. Bo od kilku miesięcy siedzi mi w głowie i trochę nie wiem, co z nim zrobić.
Najnowsze komentarze